Bostwana Chobe

Bostwana Chobe
  • Opublikowano: 2015-10-09

Tu spotykają się granice 4 państw. Kazungula to niewielkie nadgraniczne miasteczko spajające Namibii, Zambię, Botswanę oraz Zimbabwe. Celnicy, oprócz swoich obowiązków, mają także twarzowe, żółte koszule.

Tutaj rozpoczęła się moja podróż do najstarszego parku narodowego Botswany. Od Chobe dzieliła nas jeszcze znaczna odległość.

 

Suchy, gorący klimat Botswany i niewielkie opady wzbudzają moje głębokie współczucie z powodu tego uniformu.

Suchy, gorący klimat Botswany i niewielkie opady wzbudzają moje głębokie współczucie z powodu tego uniformu.

Brak dostępu do morza uzależnia państwo od sąsiadów, co nie wpływa korzystnie na gospodarkę. Mimo to Botswana prężnie się rozwija, głównie za sprawą diamentów i górnictwa, choć dla wielu mieszkańców źródłem utrzymania jest rolnictwo.

Chobe to trzeci pod względem wielkości park Afryki. Kumulacja dzikich zwierząt w jednym z największych parków Czarnego Lądu sprawia, że odradza się tutaj chodzenia samemu, a tym bardziej pieszo.

Sama nie ośmieliłabym się wjechać.

Cywilizację zostawiłam daleko. Dzięki temu, że nie ma tu tłumu turystów, zwierzęta mogą żyć w swoim naturalnym środowisku. Obecność człowieka nie narusza ich przestrzeni - traktują go raczej, jako ciekawe zjawisko. Zainteresowanie jest obustronne.

Kameleon "bezłapny" (widać tylko jedną, wynurzającą się z piasku).

Wszechobecne w Afryce małpy nadal mi nie spowszedniały. Nie mogę niestety pochwalić się wzajemnością - po licznych spotkaniach ludzie nie robią już na nich wrażenia.

Chobe daje zwierzętom swobodę, a ludziom możliwość zachwycenia się nią. Zwierzęta mają przewagę liczebną, co sprawia, że człowiek jest gościem w ich środowisku. To nie jest zoo, gdzie małpa to okaz, a przez ciągłą obserwację czuje się, jak eksponat. Tu większość to "swoi", dlatego lęk przed człowiekiem maleje do minimum.

Myślę, że niektóre z tych zwierząt byłyby bardzo zadowolone z posiadania aparatów. "O, człowiek!" Pstryk!

Czasami zwierzęta są bardziej ludzkie niż się tego po nich spodziewamy.

Słonie są dość oporne, jeżeli chodzi o ustępowanie z drogi. Dlaczego miałoby być inaczej? W końcu to ich park, więc to my musimy poczekać. Czasem przechodziły tak blisko, że aż ocierały się o samochód. Zero strachu - czysta ciekawość.

Przeważnie są roślinożerne - jednak świadomość, że mogłabym zmieścić się w ich paszczy, zachęca do zachowania odległości.

Chobe jest wbrew pozorom bardzo rodzinne.

Mama jest najbezpieczniejszym środkiem transportu i oczywieście przysłowiowe "małpie figle".

Chobe to rzeka przepływająca przez park i to właśnie jej zawdzięcza on swoją nazwę. Kryje też w sobie parę niespodzianek.

Właśnie mamy wypłynąć na rzekę pełną hipopotamów. Pomost i łodzie nie wyglądają na dobrze przygotowane do ucieczki.

Przystań na rzece przygotowana dla zwiedzających.

Podpłynęliśmy najbliżej, jak się dało. Jesteśmy tylko biedną, małą łódką naprzeciw groźnego spojrzenia bossa hipopotamiej mafii... a na dodatek wyłączyliśmy silnik.. robi się niebezpiecznie... (Hipopotamy należą do jednych z najbardziej agresywnych i niebezpiecznych ssaków)

Jak otworzy pysk to zje - na szczęście nie był zainteresowany.

Krokodyle mają niezwykłą umiejętność udawania martwych. Sprytne - podpłynęliśmy dość blisko, by nagle udawanie im się znudziło. Niestety ich zdolności obejmują także szybkie poruszanie się, więc czym prędzej odpaliliśmy silnik.

Ruchy zwierząt w Chobe są inne niż w miejscach, w których człowiek próbuje zrobić z nich atrakcję. Naturalność i swoboda poruszania się to efekt ufności i wyzbycia się lęku przed człowiekiem. Główną zasadą przemieszczania się w tego typu miejscach jest pozytywne nastawienie i nie traktowanie zwierząt jako potencjalnego zagrożenia. To podejście ma odzwierciedlenie w relacjach międzyludzkich. Początkowo wszyscy odradzali mi Afrykę - ostrzegali przed niebezpieczeństwami, których nie doświadczyłam. Może miałam szczęście, ale jestem przekonana, ze stało się tak dlatego, że oczekiwałam tylko dobrych rzeczy.

 

 

Udostępnij


Komentarze