Work-life balance jest koncepcją wcale nie tak świeżą, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Pracoholizm oraz wypalenie zawodowe zaczęły kiełkować prawie 50 lat temu, gdy przemęczeni pracownicy amerykańskich korporacji zaczęli przeciwstawiać się wyniszczającemu stylowi życia. Przenosimy frustrację z pracy do domu, z domu do pracy. Po 9 godzinach harówki wcale nie tak łatwo odciąć się od spraw zawodowych, jednak nasz organizm podpowiada, że nie mamy innego wyjścia.
Skąd się wziął WLB?
O dziwo nie z USA, a z Wielkiej Brytanii, jednak Stany Zjednoczone mają w tym temacie wiele do powiedzenia. To właśnie oni utworzyli system pracy, który zapożyczyły inne państwa w rezultacie przyczyniając się do epidemii pracoholizmu i wypalenia zawodowego. Tego rodzaju zjawiska zaczynały być poważnym problemem już na przełomie lat 70-80 ubiegłego wieku. Model budowania biznesu, który przyczynił się do zaburzenia równowagi między domem a pracą spotkał się z oporem pracowników. Jednak mimo upływających lat problem nie maleje, a my musimy jakoś odnaleźć balans w narastającym wyścigu o pieniądze i sukces.
Pracoholizm i wypalenie zawodowe
Uzależnienie prowadzi do wypalenia. Żadna skrajność nie jest właściwa, a z pewnością nie taka, która odbiera nam odpoczynek i dobre relacje z rodziną i przyjaciółmi. Pracoholizm definiowany jako obsesyjna potrzeba, przymus wykonywania pracy jest mieczem obosiecznym - wyniszczając nas zarówno psychicznie , jak i fizycznie, prowadzi do wypalenia zawodowego. Mogłoby się wydawać, że wypalenie jest skutkiem zniechęcenia i permanentnego odsuwania od siebie obowiązków. W rzeczywistości intensywna praca przeradzająca się w obsesję w dłuższej perspektywie sprawia, że z naszym zawodem nie łączy nas nic więcej oprócz negatywnych emocji i zniechęcenia. Im bardziej rozdrabniamy nasze obowiązki w czasie, tym bardziej efektywnie będziemy mogli dawkować swoją motywację, by nie utracić entuzjazmu.
Co na to WLB?
W jaki sposób możemy zaradzić brakowi balansu? Na początku trzeba pogodzić się z tym, że równowaga nie oznacza równego podziału. Samo rozdzielenie nie jest dobrym pomysłem, ponieważ sugeruje, że praca to katorga, a brak pracy oznacza słodkie niebo, o którym marzymy całymi dniami siedząc w biurze. Z tego typu podejściem jedyne, co osiągniesz to jeszcze większe zniechęcenie i powolne czołganie się do emerytury z myślą, jak bardzo nienawidzisz swojej pracy. Work-life balance to integralność i spójność. Poczucie, że wszystkie kawałki układanki są na swoim miejscu. To co robimy jest zgodne z naszymi wartościami i celami – wtedy osiągamy wymarzoną równowagę.
Jak znaleźć balans?
Musisz wiedzieć czego chcesz, żeby coś osiągnąć. Poznaj swoje wewnętrzne wartości. Dobrze zagłębić się i zweryfikować przekonania. Co stanowi sens Twojego życia? Które jego sfery są dla Ciebie najistotniejsze? Rodzina i dzieci, realizowanie pasji, a może jedno i drugie? Ważne jest abyś zrozumiał czego potrzebujesz i z pełną świadomością wyznaczył konkretne granice. Zawężenie przestrzeni priorytetów pozwala poruszać się w niej sprawniej, bardziej zdecydowanie. Skup się na tym, na czym najbardziej Ci zależy i ustaw wysoko poprzeczkę. Wymagania wzmagają motywację, a to już czysta chęć działania, sukcesy i satysfakcja. Nie rozbijaj swojej osobowości na dwie części – pracownika i domownika. Balans to jedność, spójność i do tego warto dążyć, aby mimo dużej ilości obowiązków, wciąż być szczęśliwym.
Wyobraź sobie, że wygrałeś na loterii. Ile osób w takim momencie postanawia zmienić swoje życie? Jak wiele z nich robi to dopiero wtedy? Życzę Ci abyś również wygrał, ale wówczas nie chciał zmieniać w swoim życiu nic więcej.