Na pewno znasz wiele osób w Twoim otoczeniu, które lepiej od Ciebie wiedzą, jak żyć i nie omieszkają podzielić się tym ze wszystkimi wokół. Dobre rady to gehenna, z którą przyszło nam się spotykać każdego dnia, a większość z nich dotyczy właśnie szczęścia. W dzisiejszych czasach, wieku tryumfu psychologi pozytywnej, po prostu musisz być szczęśliwy. I już.
Okiełznać neurony
Pojęcie szczęścia ewoluowało bardzo dynamicznie w ciągu ostatnich lat. Zacznijmy od tego, że od niedawna zaczęliśmy poważnie podchodzić do samej jego definicji i rozpoznawania emocji z nim związanych. Psychologia produkuje badania, w których możemy wręcz wyuczyć się reakcji “sztucznie” podnoszących nasz poziom zadowolenia. Staramy się okiełznać neurony, zapanować nad mechanizmami przyprawiającymi nas o radość. Stajemy się ludźmi świadomymi swoich emocji, ich pochodzenia i biologii. I bardzo dobrze, ale nie oznacza to, że każdy z nas musi zostać mistrzem szczęścia.
Ludzie wiedzą lepiej
Mamy już przepis i tu pojawia się problem. Każdy zna receptę - zdrowa dieta, sport, odpowiednia postawa. Znaleźliśmy wszystko, co trzeba, więc teraz zaczynamy się ścigać. Mieszamy zdrowe podejście do szczęścia z odhaczanymi na liście punktami “samorozwój”, “piękna sylwetka”, “ładny dom”. Dochodzimy nawet do etapu amputacji smutku i wszelkiego rodzaju emocji pobocznych. Tak wiele ludzi włączyło się w bieg po szczęście, że w naszym antynegatywnym świecie wytworzyła się presja przeżywania radości. Wszyscy wokół wiedzą, co zrobić, aby poczuć się lepiej. Rady przychodzą łatwo. Idź na dietę, pobiegaj. Zacząłeś biegać? No to teraz półmaratony i maratony. Często na bardzo trudne pytania, ludzie potrafią znaleźć bardzo proste odpowiedzi. Jednak czy to w rzeczywistości pomaga?
Pragnienie, czy pogoń?
Czasem dobrze być smutnym, poleżeć na kanapie i nic nie robić. Odetchnąć i odłożyć na bok wyścig o szczęście. To właśnie w pogoni za nim zgubiliśmy prostą, a także czasem bezproduktywną radość. Bo przecież nie wszystko musi czynić nas doskonalszymi. Nie wszystko musi mieć cel i nie wszystko warto kalkulować na korzyści związane z samorozwojem. Czasami wystarczy po prostu się czerpać radość, aby szczęście nie obróciło się przeciwko nam.