Nie zrobię tego za ciebie

Nie zrobię tego za ciebie
  • Opublikowano: 2016-03-22

Lewy but na prawą nogę

Spotykałam się z tym od zawsze. Nieważne czy w domu, czy w szkole. Ze strony rodziców i dziadków, czy nauczycieli. Nie wszyscy obdarzeni są ponadprzeciętną cierpliwością, ale nie znaczy to, że nie mogą się jej nauczyć. W tym wypadku nie owijamy w bawełnę, nie uciekamy się do uprzejmości i subtelnych zabiegów. „Nie umiesz? Dobra, to daj. Ja to zrobię. Zostaw, nie ruszaj, pozwól mi to zrobić.” Pokazanie, czy zachęta do wykonania tej samej czynności w inny sposób kosztuje odrobinę więcej czasu, odrobinę więcej energii. Dlatego o wiele łatwiej jest wyręczyć, niż poczekać chwilę i pozwolić komuś zrobić coś samemu. Wyręczanie jest wygodne dla nas. Z nasze głodne ego. Czujemy się wówczas lepsi, szybsi, stawiamy się w pozycji eksperta. Bardzo trudno jest zejść na dalszy plan i zrobić miejsce drugiemu człowiekowi, by miał okazję czegoś się nauczyć.

Dlaczego wyręczamy?

Dzieci i związki

Dorośli również, ale dzieci są w tym temacie niemalże skazane na klęskę. Od zakładania butów, przez pierwsze przypalone ciastka aż po zawiązywanie krawata. Dzieci wyręczamy czy to z braku cierpliwości, czy z potrzeby kontroli. Nie pozwalamy im popełniać błędów, zrobić czegoś spokojnie i powoli. Dajmy im po coś sięgnąć, przewrócić, tolerujmy porażki. Nie tylko nasze upadki są trudne do zniesienia. Dzieci przewracają się, a my się o nie boimy. Jednak żeby pokazać miłość nie wystarczy włożyć im do rąk rozwiązania, zamiast tego znacznie lepiej sprezentować narzędzia.

Nie tylko dzieci, ale też związki są doskonałym przykładem wyręczania. Może zabrzmieć to zbyt dosadnie, ale przez niektórych psychologów tego typu zachowanie nazywane jest przemocą. Owszem  bardzo subtelną, ukrytą pod płaszczem pomocy ale jednak przemocą. W ten sposób upośledzamy drugą osobę, ograniczamy jej potencjał. Niestety nadopiekuńczość to egoizm nie miłość i wynika z potrzeby własnego komfortu. Może to prawda, że „martwisz się” i naprawdę „chcesz pomóc”. Dopóki druga osoba ma możliwość rozwoju, wtedy rzeczywiście masz rację.

Pomoc czy wyręczanie

Bardzo trudno je rozróżnić, bo gdzie dokładnie znajduje się granica? Robienie czegoś za partnera, czy dziecko jest ograniczające, jednak pomoc w jakiejkolwiek relacji jest niezwykle ważna. O ile wyręczanie podcina skrzydła i hamuje rozwój, o tyle pomoc buduje pewność siebie i zaufanie. Poza tym pomagając uczymy pomagać, a edukacja w jaki sposób to robić, jest niezwykle istotna, by prawidłowo funkcjonować w społeczeństwie.

„Pozwól mi zrobić to samemu”, mówiła Maria Montessori. Chyba nie można trafniej tego ująć. Pozwólmy ludziom popełniać błędy, a dzięki nim uczyć się i rozwijać.

Udostępnij


Komentarze