Kiedy kończy się rok wszyscy robią podsumowania. Okazuje się, że jedliśmy więcej ciastek niż zamierzaliśmy, przytyliśmy zamiast schudnąć, a praca jest wciąż ta sama (a co gorsza tak samo nudna jak rok temu). Może nie jest aż tak źle... Może tylko wymyślam... Ale coś w tym jest, że czas przecieka przez palce, a my w pewnym momencie obracamy się do tyłu i jesteśmy zdziwieni, że minęło tak wiele czasu, a my wciąż tkwimy w tym samym miejscu.
Jedna nie zaszkodzi
Myślę, że problem leży w prokrastynacji, a konkretnie w jej słodkiej i niewinnej wersji zwanej „zacznę od jutra”. Jutro jest wystarczająco blisko aby dać nam świadomość podejmowanego działania i jednocześnie wystarczająco daleko by wciąż czuć się bezpiecznie. Robimy, ale tak na prawdę nie robimy. I tak mijają dni, tygodnie i miesiące. Efekt czekoladki - bo przecież jedna nie zaszkodzi, ale jedna dziennie to za jakiś czas dodatkowy rozmiar. Jeden krok to początek długiego spaceru, jedna cegła pozwala zbudować wieżowiec. Problem w tym, że kiedyś trzeba zacząć...
Drobne działania, spektakularne efekty
Ciężko przetrzymać drobne kroki, które dopiero po dłuższym czasie doprowadzą nas do celu. Dobrze znany jest za to wielki sus na samym początku. Eksplozja motywacji rozpalająca działania i równie szybko wypalająca zapał popularnie nazywany „słomianym”. Jestem zwolenniczką ślimaczego tempa i cierpliwości. Nie jest jednak prosto dawkować motywację w sposób, który pozwoli nam przetrwać dłuższy okres czasu. Po drodze musimy się jeszcze przygotować na parę upadków, otrzepywań skrzydeł i powrotu do naszych dotychczasowych działań. Wytrwałość daje nam jednak bezcenną rzecz, jaką jest nawyk. Mózg potrzebuje okołu dwóch tygodni żeby przyswoić trwale nowe działania. Systematyczny trening neuronów po pewnym czasie powinien nas trochę odciążyć.
Pozwól się kopnąć
Do przodu oczywiście – kiedy tylko przydarzy się sytuacja kryzysowa. Albo naucz się przeczekiwać. Mówiąc o motywacji trzeba trochę spłycić sytuację i sklasyfikować ludzi na trzy typy. Tych, którym się nie chce zaczynać, tym co ciężko w środku i tych poddających się tuż przed osiągnięciem sukcesu. Najbardziej zadziwiająca jest grupa nr 3, bo patrząc przez pryzmat zdrowego rozsądku - kto pokonując długą i męczącą drogę chce poddać się przed samym końcem? Okazuje się jednak, że ludzi których cierpliwość, zapał bądź inne zasoby wyczerpują się przed samym końcem jest całkiem sporo. Niepojęte, ale my tacy jesteśmy. Lubimy się zadziwiać.
Rozpoznaj moment
Z reguły dobrze jest realizować to, co sobie postanowimy. Tym bardziej, jeśli jest to dobre dla nas i naszego otoczenia. Samoświadomość pomaga. Rozpoznanie momentu, kiedy osłabia się motywacja daje możliwość przygotowania się na ten moment. Nie daj się zaskoczyć. Może to właśnie czas żeby zrobić sobie przerwę, odetchnąć. W końcu każdy potrzebuje przerwy. Pracować na najwyższych obrotach jest rzeczą niemożliwą. Osiąganie celu to proces. A proces to przede wszystkim czas.
„Dajcie czasowi czas”