Do marzeń potrzeba ludzi

Do marzeń potrzeba ludzi
  • Opublikowano: 2015-11-21

Niesamowicie cieszę się, że kooperacja coraz śmielej wypiera samotną walkę o sukces i realizację pomysłów. Pracując razem więcej osób może zyskać, więcej osób wygrywa, a do celów dochodzimy szybciej niż w pojedynkę.

Rozglądając się po rynku, tak jak wiele osób, odnoszę wrażenie, że prawie wszystko zostało już wymyślone, powiedziane, zrealizowane. Trudno być kreatywnym, trudno wybić się ze swoją inicjatywą i to nas onieśmiela. Ludzie mówią, że mają pomysł, zaczynają opowiadać o nim z entuzjazmem – wypieki na twarzy, ogromna ekscytacja, która z najwyższego, możliwego szczytu spada stopniowo do zera, a pod ziemię zakopuje ją stwierdzenie „i tak się nie uda”. „I tak się nie uda”, bo nie wiem jak zacząć, bo na pewno zrobił to ktoś przede mną, bo to nie ma sensu. Nie chcę nawet myśleć ile wynalazków i niesamowitych innowacji wciąż leży w szufladzie i czeka na „odpowiedni moment”, „sprzyjające warunki” i nie wiadomo co, żeby je zrealizować. Czujemy się onieśmieleni prędkością rozwoju, spektakularnymi karierami jednostek, porażkami startupów. Dlaczego? Czemu nasza kultura hołduje jednostkom, liderom, którzy niczym nie różnią się od zwykłych ludzi siedzących o 9 rano w sobotę w puchatych kapciach i kawą w ręku. Od tych puchatych kapci i kawy różni nas tylko jedno – odwaga podjęcia ryzyka, że coś się nie uda, że nie wszystko pójdzie po naszej myśli. Sukces lidera wygląda świetnie, jest medialny, dobrze się sprzedaje, bo dopisujemy do niego legendę. Obserwujemy efekt końcowy – pozorny.  Sukces jednego człowieka na szczycie budują fundamenty pracy innych ludzi. Nikt nie jest samotną górą – podstawą, środkiem i szczytem w jednym.

Onieśmielenie rodzi się nie tylko z pędu innowacji i posuchy na rynku oryginalności. Najbardziej blokuje lęk przed podzieleniem się pomysłami. Wymyśliłem coś i teraz jest to tylko i wyłącznie moje. Moje i nikomu nie oddam. Jedyne, pierworodne dziecko mojej głowy, które ktoś będzie chciał mi zabrać, bo jest tak niepowtarzalne i wyjątkowe. Brzmi to głupio? Owszem, co więcej brzmi znajomo. Spotykam się z taką postawą na każdym kroku. Jesteśmy samolubni w swojej innowacyjności. Nie chcemy opowiadać o projektach nie tylko ze względu wyjałowienie rynku (co i tak nie jest prawdą). Boimy się stracić coś, co może uczynić nas właścicielami wartościowej idei. Dlatego, ze ta idea jest bezcenna, chcemy trzymać ją w naszych rękach, by nie pracować na sukces innych lecz swój własny. Niestety sami niczego nie zrobimy i to jest kwestia niewytłumaczalna dla większości ludzi. Wpadłeś na pomysł – świetnie, więc powiedz o tym. Zweryfikuj go, sprawdź, testuj, zapytaj o radę, porównaj - do tego potrzeba innych ludzi. Dzielenie mnoży pomysły. Obecność, energia i opinie innych działają jak paliwo dla Twojej głowy. Fabryka kreatywności, jaką jest Twój umysł potrzebuje różnorodności, zmiany środowiska, czasem krytyki i trudnych pytań. W samotności nic się nie rozwija, zawsze potrzeba kliku, a nawet kilkunastu innych elementów.

Przypomniała mi się historia o farmerze ze Stanów Zjednoczonych, który co roku wygrywał konkurs na najlepszą kukurydzę. Jego pola co roku obrastały obficie, jakość warzywa była znakomita, bezkonkurencyjna. W związku z tym nasiona, których używał były na wagę złota, a on... rozdawał je sąsiadom. Zapytany dlaczego to robi odpowiedział, że w uprawach bardzo ważny jest wiatr, który często miesza nasiona między sąsiednimi uprawami. Jeżeli wokół jego pól będą doskonałej jakości plony, to i jego własne nie stracą na jakości.

Nie zatrzymuj nasion tylko dla siebie – twórz środowisko, które będzie sprzyjać Twoim uprawom. Nie ma nic gorszego dla innowacji niż chowanie ich przed innymi ludźmi. Lęk nigdzie Cię nie zaprowadzi – będzie trzymał Cię w bezpiecznym, dalekim od krytyki miejscu. Tylko, że tam gdzie daleko od ryzyka jest nudno i nic się nie dzieje. Jeśli chcesz sprawdzić, czy Twoje pomysły mają sens musisz zaufać ludziom, a przede wszystkim sobie. Daj sobie szansę sprawdzić, czy nie jesteś posiadaczem pomysłu wartego miliony.

Udostępnij


Komentarze