Mistrzowie teorii

Mistrzowie teorii
  • Opublikowano: 2015-10-12

Obecnie praktykę przekłada się ponad wszystko. Rekrutując nowych pracowników, firmy patrzę na umiejętności, potem na doświadczenie – na szarym końcu znajdują się studia (chyba, że uczelnia zabija prestiżem). Można powiedzieć, że teorię wyrzuciliśmy do kosza razem z zakurzonymi podręcznikami – prawie...

Bardzo prawdopodobne, że zamiłowanie do suchych faktów płynie z pokrytej grubym mchem edukacji szkolnej. Głęboki afekt, który topi nasze umiejętności zastosowania poznanych informacji, pielęgnowany jest przy pomocy testów, definicji klepanych z pamięci, recytowanych rozdziałów z książek. Zabija to niestety zrozumienie – czyli coś, co pozwala nam nie tylko odtwarzać, ale przede wszystkim tworzyć.

Mała ilość wykorzystywania wiedzy kuje delikatną strukturę naszej motywacji, z której powoli ulatnia się entuzjazm. Ciekawość pchająca nas do popularnego „flow” znika – zostaje tylko przymus kumulowania w głowie informacji.

Czemu zawdzięczamy jawny zwrot w kierunku praktyki i dlaczego, mimo wciąż rosnącej potrzeby używania wiedzy, tak trudno ją pokochać?

Od kiedy Google stało się bazą wszelkiej wiedzy o świecie, a wyszukiwanie informacji z wielu, czasem skrajnie różnych, dziedzin zajmuje sekundy, uczenie się „na pamięć” straciło zastosowanie. Mamy bazę informacji – nie musimy martwić się o znalezienie ich, więc teraz trzeba je tylko zastosować. Owszem internet jest już nie tylko bazą dobrego kontentu, ale głównie śmietniskiem memów i bezwartościowych treści, jednak wciąż jest ogólnodostępną bazą nowinek, których na dany moment potrzebujemy.

Tak dużo zalet stoi za hołdem praktyki, że aż trudno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego używanie wiedzy tak trudno pokochać? Myślę, że wiąże się to z barierą, która odciąga nas od większości działań – lęk przed oceną. Użycie tego, co znamy w teorii to weryfikacja. Sprawdzenie co potrafimy, jak wykorzystujemy informacje. Uczniowie szkół średnich bronią swojej wątpliwej znajomości angielskiego tym, że przez 12 lat edukacji tylko pisali i czytali. Na koniec szkoły średniej muszą zdać ustny egzamin i wtedy pojawia się ogromna panika. Nic dziwnego – mają rację. Skoro nikt nie wymagał praktycznej wiedzy, dlaczego teraz ma jej wymagać? Jeżeli spróbuję i się uda będzie dobrze. Jest jednak duże prawdopodobieństwo, że się nie uda i jaką informację przekażę światu? O moim braku wiedzy zadecydował brak konsekwencji, pracowitości, inteligencji. Lęk przed ocena wiąże się z walką o utrzymanie stałego poziomu samooceny, który nas zadowala i pozwala funkcjonować w otaczającym środowisku.

Gdybyśmy nie bali się oceny nasza chęć eksplorowania, zdobywania wiedzy i wykorzystywania jej w praktyce byłaby o wiele większa. Możemy teraz zrzucić winę na innych i powiedzieć, że stopuje nas środowisko – inni ludzie rzucają nam kłody pod nogi swoją krytyką. Jednak to my wybieramy, kto nas otacza, my wybieramy nasze reakcje. Nie wybieramy emocji, ale mamy zdolność kontrolowania ich. Nie jesteśmy dziećmi, nie jesteśmy też robotami. Odczucia mogą być nieprzyjemne. Jednak niemiłe doświadczenie to nie ból – to, tylko dyskomfort. Coś, co trzeba przeczekać, przeżyć, by zrealizować plany, by być profesjonalistą i dojść tam gdzie prowadzą nas nasze marzenia.

Udostępnij


Komentarze